„O matko!”. Wielkanoc

 

O Matko (3)O Matko (4) O Matko (6) O Matko (5)O Matko (8) O Matko (9) O Matko (10) 1O Matko (13) O Matko (14) O Matko (16) O Matko (17) O Matko (18) O Matko (19) O Matko (20) O Matko (21) O Matko (22) O Matko (23) 12 O Matko (26) O Matko (27) O Matko (28) O Matko (29) O Matko (30) O Matko (31) O Matko (32) O Matko (33) O Matko (34) O Matko (35)2 O Matko (36) O Matko (24)O Matko (42)O Matko (19) O Matko (43) O Matko (44) O Matko (45) O Matko (47) O Matko (48) O Matko (49) O Matko (50) O Matko (51) O Matko (52) O Matko (54)O Matko (55) O Matko (56) O Matko (57) O Matko (58) O Matko (59) O Matko (60) O Matko (61) O Matko (62)

Mimo, że całkiem niedawno byliśmy na nartach, to pragnienie podróżowania mocno w nas kiełkowało. To Tosia nas do tego motywuje. Choć od zawsze z Ewelą jeździliśmy to teraz nawet gdybyśmy chcieli zaszyć się w naszych 4 ścianach (zwłaszcza, że po zmianach wystroju jest zdecydowanie przyjemniej) to pakujemy torby w biegu (bo u nas wszystko jest w biegu) i jedziemy. Teraz to byle gdzie (szybko okaże się, że nie tak wcale byle…).Tosia uwielbia zmiany otoczenia. Nowi ludzie, nowe miejsca. My też to uwielbiamy. RAZEM. Góry Świętokrzyskie – fotografujemy.

Kierunek św. Katarzyna, strzał Eweli. Piękne miejsce do wypoczynku i świętowania. Tosia nas zaskakuje, zadaje nam niesamowite pytania lub odpowiada w nietuzinkowy sposób. „Mamo-tato są góry, a śniegu nie ma – czemu?”. Dla nas to oczywiste, że góry nie muszą być ośnieżone, dla Tosi – nie. Poranki już dawno nie były dla nas tak bardzo długie. Bez pośpiechu, bez szybkiego śniadania, ubierania Tosia i liczenia czasu: „szybko, szybko do przedszkola i do pracy”. Spokojne śniadanka, potem dogrywki w leżakowaniu i tak na zewnątrz dopiero po 12. Zwiedzamy Bodzentyn, ruszamy na Łysicę. Udajemy się na szlak, ale tylko połowicznie. Nie byliśmy przygotowani na dalszą wyprawę. Piękna okolica. Widzi to i Tosia, zatrzymuje nas i mówi: „ stop, słyszycie?”CO? Ptasi śpiew. To nie koniec. Schodzą ze szlaku dając wyraz swojej męce i trudności powiedziała z żalem w głosie: „o matko!”. Skąd ona to bierze?

W tym roku Święta spędziliśmy inaczej. W górach. Bez obfitego stołu, pośpiechu, elegancji. Był to za to cały czas dla Nas. Ogień w kominku. Długie rozmowy. I gry w karty. I szycie na maszynie. I byliśmy razem dla siebie, bo to jest najważniejsze. Czuję, że dla nas to nowa, świąteczna tradycja.

 

Leave a comment